Czwartek, 30 września 2010
Rok 1774. Na terenie obecnych Niemiec Johann Wolfgang von Goethe publikuje powieść ‘Cierpienia Młodego Wertera’, której głównym bohaterem jest tytułowy Werter. Młodzieniec, który eksperymentalnie postanowił sprawdzić jak długo może umierać człowiek z ołowianą kulą w skroni. Jego śladem wkrótce po publikacji podążyło wielu młodych Europejskich mężczyzn, co było nawet oficjalną przyczyną zakazu sprzedaży książki w kilku Europejskich miastach. Równo 200 lat później Amerykański socjolog David Phillips używa imienia Wertera, do nazwania odkrytego przez siebie zdumiewającego zjawiska.
Zastanówmy się co mogą mieć ze sobą wspólnego:
- wzrost liczby samobójstw
- wzrost liczby wypadków samochodowych i lotniczych
Ktoś myślący logicznie dostrzeże, że może te same czynniki, które jednych prowadzą do przypadkowej śmierci, innych wiodą do popełnienia samobójstwa. Ten ktoś następnie mógłby stwierdzić, że musi tu być jakiś wspólny czynnik – taki jak stres. Może jedni reagują skłonnościami samobójczymi na pewne zdarzenia polityczne czy gospodarcze a inni stają się przez nie drażliwi, nerwowi czy nieuważni, co prowadzi do większej liczby wypadków. Wszystko wytłumaczone, brzmi spójnie, można teraz wygodnie usiąść w fotelu i być zadowolonym z własnej przenikliwości. Ktoś taki byłby zadufanym durniem.
Człowiek naprawdę myślący sprawdziłby, czy te nadwyżki pokrywają się z datami ważnych wydarzeń politycznych, czy gospodarczych. Takim człowiekiem był David Phillips. Zauważył, że dane jakoś nie chcą pasować do dat, czasem nadwyżki występują lokalnie (musimy jednak pamiętać, że lokalnie jak na perspektywę ogromnych Stanów Zjednoczonych), czasem ogólnokrajowo. Zaczął więc szukać jakiegoś wspólnego mianownika, i znalazł go. Na kilka dni przed każdym wzrostem następowało medialnie nagłośnione samobójstwo, często kogoś sławnego.
Można to wytłumaczyć w prosty sposób – i tego dokonał David Phillips – nazwał je efektem Wertera. Wzrost liczby samobójstw i wypadków jest efektem naśladownictwa, takim samym jakie ogarnęło Europę po publikacji ‘Cierpień...’, stąd jego nazwa. Ludzie nie tylko naśladują modelowe samobójstwo, ale i jego metody czy okoliczności.
Z analizy statystycznej Phillipsa wykonanej na latach 1947-1968 wynika, że średnio po każdym medialnie nagłośnionym samobójstwie następował 58 osobowy wzrost dokonanych samobójstw, w ciągu kolejnych 2 miesięcy (w porównaniu do zwykłej liczby samobójstw w takim samym 2 miesięcznym okresie). Co więcej, po tych 2 miesiącach nie następował spadek liczby samobójstw, utrzymywał się na swoim normalnym poziomie. Ten średni 58 osobowy wzrost można wytłumaczyć jedynie naśladownictwem. Gdyby te osoby nie zapoznały się z informacją o modelowym samobójstwie żyłyby dalej. A są to dane jedynie zaklasyfikowane jako samobójstwa, nie wliczają one wypadków. Phillips wykazał również, że wzrost ten występował głównie w tych rejonach kraju, gdzie modelowe samobójstwo było mocno nagłośnione, a wzrost był tym większy, im bardziej nagłośnione było modelowe samobójstwo.
Co więcej efekt Wertera można również rozciągnąć na wzrost liczby wypadków lotniczych i samochodowych. Wzrosty występowały w tym samym czasie i rejonie co samobójstwa i również były poprzedzone medialnie nagłośnionym samobójstwem, więc może nadwyżka to wcale nie były wypadki, tylko naśladownicze samobójstwa? Skoro inni na rozwiązanie swoich problemów wybrali samobójstwo, to może jest to jakieś rozwiązanie i dla mnie?
Tylko jak możemy sprawdzić czy wypadek był wypadkiem, czy ktoś wywołał go celowo? Phillips i na to znalazł sposób. Jeżeli przyczyną wypadku była próba samobójcza, przeżywalność takich wypadków powinna być dużo mniejsza niż normalnych wypadków.
Ludzie usiłujący się zabić będą ograniczać swoje (i niestety często innych) szanse na przeżycie w wypadu. Czy będzie to kierowca, który zamiast hamować z nogą na gazie wjeżdża w drzewo, czy też pasażer, który w ostatniej chwili przejmuje kierownicę/ster i wywołuje śmierć wszystkich obecnych w pojeździe. Nie ma żadnych świadków, więc nikt nigdy się nie dowie, że nie był to ‘przypadkowy’ wypadek. A i upozorowanie wypadku ma swoje zalety. Reputacja zmarłego nie zaznaje uszczerbku, rodzina nie będzie odczuwać tego samego rodzaju żalu co przy samobójstwie, a i towarzystwo ubezpieczeniowe nie odmówi wydania odszkodowania. Phillips przeanalizował śmiertelność wypadków, oto do jakich wniosków analiza ta go doprowadziła:
- ofiary wypadków samochodowych po sławnym samobójstwie umierają czterokrotnie szybciej niż w okresie przed modelowym samobójstwem
- liczba osób ginących w przeciętnej katastrofie lotniczej jest trzykrotnie wyższa w okresie po samobójstwie, niż normalnie
Można by spróbować jeszcze wytłumaczyć wzrost wypadków i samobójstw smutkiem czy żalem, ale dane po raz kolejny nie chcą pasować do zdroworozsądkowego wytłumaczenia. Za efektem Wertera po raz kolejny przemawiają fakty: jeżeli opisywany samobójca był jedyną ofiarą, to następował wzrost samotnych wypadków. Jeżeli natomiast samobójstwo poprzedzone było morderstwem następował wzrost liczby ‘wypadków’, w których ginie więcej niż jedna osoba, np. takich w których w samochodzie/ na pokładzie samolotu byli pasażerowie, albo samochód wjeżdża w jadący z naprzeciwka.
Dodatkowo, skoro wypadki te są efektem naśladownictwa, to osoby, które w nich zmarły powinny być podobne do osoby ze ‘sławnego’ samobójstwa. Phillips sprawdził to na podstawie analizy wypadków, gdzie ofiarami byli samotni kierowcy. I ponownie jego przewidywania okazały się trafne. Kiedy ‘sławne’ samobójstwo popełniała osoba młoda w nadwyżce dominowali młodzi kierowcy, kiedy była to osoba starsza, jego śladem częściej podążali starsi kierowcy.
„Rysunek 4.6. Jak ilustrują te dane, największe niebezpieczeństwo istnieje w trzy-cztery dni po opublikowaniu wiadomości o sławnym samobójstwie. Następujący potem spadek liczby ofiar wypadków jest nietrwały - liczba ta ponownie rośnie w tydzień po publikacji. Dopiero po 12 dniach efekt sławnego samobójstwa całkowicie zanika. Ten wzorzec powtarza się dla różnego rodzaju rzekomych wypadków i pokazuje wartą uwagi prawidłowość rządzącą ukrytymi samobójstwami. Ludzie próbujący ukryć swoje samobójstwo pod postacią wypadku, odczekują kilka dni przed przystąpieniem do samozniszczenia - by podbudować własną odwagę, zaplanować „wypadek" czy też uporządkować swoje sprawy. Jakiekolwiek by były tego przyczyny, wiemy, że podróżujący wystawieni są na największe niebezpieczeństwo w 3-4 dni po publikacji wiadomości o sławnym samobójstwie połączonym z morderstwem. Nie od rzeczy będzie więc brać to pod uwagę przy planowaniu własnych podróży.”
Źródło: Cialdini Robert – Wywieranie wpływu na ludzi, Rysunek 4.6 z komentarzem
Efekt Wertera nie tylko doskonale wyjaśnia obserwowane fakty, ale pozwala również na przewidywanie nowych zjawisk. Jest też zaskakujący i nie intuicyjny. Ale taki jest świat, a zadaniem nauki nie jest zgodność z naszymi wyobrażeniami, tylko z faktami.
I na koniec nieco filozofowania, luźno na temat:
Ciekaw jestem też ilu z tej rzeszy samobójców (i morderców) zdawało sobie sprawę ze swoich motywów. Ilu uświadomiło sobie, że bezpośrednią przyczyną ich wyboru jest to co widzieli w telewizji, to co usłyszeli w radiu czy to co przeczytali w gazecie czy Internecie. Przypuszczam, że niewielu, a jednak zapewne każdy z nich miał jakieś uzasadnienie swojej decyzji, jakąś racjonalizację dlaczego teraz, dlaczego właśnie w ten sposób. Wydaje mi się, że w ten właśnie sposób działa nasza świadomość. Żyjemy i działamy pod wpływem bodźców i reguł ich interpretacji przez nasz mózg (wypracowanych przez miliony lat ewolucji kręgowców, a nie tylko homo sapiens), i choć są one nieco inne dla każdego z nas, to ich ramy są wspólne dla całego naszego gatunku. A to co nazywamy Panią Świadomością czy wolną wolą jest jedynie późniejszą racjonalizacją, nadbudówką powstałą w procesie ewolucji. Nie finalnym tworem, podporządkowującym sobie resztę mózgu jak jesteśmy przyzwyczajeni myśleć, tylko ostatnim ogniwem łańcucha procesów umysłowych, jest ona wynikiem równania, którego zmiennymi są wcześniejsze ewolucyjnie mechanizmy umysłowe. Zmień je, a zmienisz decyzję Świadomości. Może zda sobie ona z tego sprawę, może nie, ale na pewno znajdzie dla niej jakąś racjonalizację i uzasadnienie. Pani Świadomość jest największą oszustką świata, a my najczęściej jesteśmy jej ofiarami.
Coraz więcej porozrzucanych badań świadczy, że jest ona racjonalizacją dla naszych wyborów, a mechanizmy tych wyborów są ukryte głębiej. Dlaczego jednak świadomość? Skoro procesy decyzyjne zapadają głębiej? Dlaczego nie białkowy komputer? Nie wiemy jeszcze, mamy pierwsze poszlaki, jedne mówią o korzyściach do przetrwania, ale te nie są wcale takie oczywiste. Inne mówią o świadomości jako produkcie ubocznym, a jeszcze inne jako efekcie doboru płciowego. Gdzie są jej źródła i jak ona ‘wygląda’? Nadal nie wiemy, ale z każdym kolejnym badaniem przybliżamy się do wyjaśnienia tej największej współczesnej zagadki biologii.
Źródła:
1) Zapobieganie samobójstwom. Poradnik dla pracowników mediów. Genewa-Warszawa: Światowa Organizacja Zdrowia, 2003.
http://www.who.int/mental_health/prevention/suicide/en/suicideprev_media_polish.pdf
2) Cialdini Robert – Wywieranie wpływu na ludzi
Polecam też, choć nie o efekcie Wertera.
Ostatnia doba samobójcy – Milena Arachid Chebab, we współpracy z Urszulą Dąbrowską, „Przekrój” 04/2010
http://www.przekroj.pl/cywilizacja_spoleczenstwo_artykul,6206.html