Sobota, 10 lipca 2010

Kiedy byłem mały uwielbiałem bawić się klockami Lego. To była świetna zabawa, ta swoboda tworzenia. Cały czas ograniczona do elementów, które posiadasz, ale z czasem, kiedy zwiększała się liczba elementów rosły też możliwości. Już nie trzeba było uciekać się do schematów, można było tworzyć swoje własne konstrukcje i potworki. Każdy inny, każdy przez kilka chwil wyjątkowy i każdy z tym samym końcem - powrotem do elementów składowych i pojemnika z klockami.
Wyobraźmy sobie teraz jakiś budynek stworzony z Lego. W pewien sposób unikatowy, chociaż stworzony z takich samych elementów co wszystko inne. Co się z nim działo, kiedy tworzące go elementy powróciły do pojemnika? Gdzie się podziewał? Czy 'był' teraz w pojemniku?
Nie wydaje mi się. Przecież to tylko klocki, elementy. One nie są budynkiem, są jedynie budulcem. Można z nich stworzyć coś zupełnie innego, nie wiemy jaki mają potencjał, ile niezwykłych tworów może z nich powstać. Ale nie zmienia to faktu, że budynku już nie ma, nie 'odszedł' nigdzie, był tylko aranżacją, chwilową anomalią wyłowioną z chaosu i po prostu przestał istnieć, choć jego elementy składowe pozostały.
A czy my sami nie jesteśmy tylko takimi 'budynkami', konstruktami stworzonymi z atomów - grupy kilkudziesięciu uniwersalnych klocków? Jesteśmy - jak i wszystko dookoła nas - tylko chwilową aranżacją. Unikatową i wyjątkową kombinacją klocków - kilkudziesięciu klocków z tablicy Mendelejewa.
I tak samo jak czas istnienia dziecięcych budowli, tak i nasz czas jest ograniczony. Wszystkich nas czeka ten sam los - powrót do 'chemicznego pojemnika', choć tak naprawdę nigdy go nie opuszczaliśmy. I choć bez nas to zabawa klockami, największa zabawa wszechświata będzie trwać nadal. Wliczając w to 'nasze' klocki.
źródła:
Lego Color Bricks - Alan Chia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz